WIERSZE
Na tej stronie zapoznasz się z kilkunastoma moimi wierszami. Zapraszam.Treść z prawami autorskimi. Nie kopiuj! Podlinkuj :-) Jesteś tutaj: Główna> O firmie> Wiersze
Wiersze są objęte prawami autorskimi. Nie wolno ich kopiować ani rozpowszechniać bez podania pełnych personaliów autora: Marta Pyrchała-Zarzycka oraz źródła, z którego pochodzą, czyli tej podstrony: www.astrosalus.pl/wiersze-poezja.html
Można polecać i "lubić" podstronę, za co będę wdzięczna :-)
Wierszyki pisałam już, jako dziecko. Z tamtych czasów ostał się jeden (wpiszę go tu wkrótce).
Jako nastolatka pisywałam wiersze białe. Nie wiedziałam wówczas, że takie istnieją i wiele z nich zniszczyłam myśląc, że są to bzdury.
Jako starsza nastolatka oraz podczas pierwszych lat studiów pisywałam wiersze już bardziej poetyckie. Zwykle traktowały one o moich wewnętrznych przeżyciach, zwłaszcza o miłości (ale nie tylko).
Tu przedstawiam Ci część moich wierszy, głównie miłosnych. Życzę przyjemnego czytania.
Poniższy wiersz napisałam, kiedy miałam ok 16 lat. To 1 z niewielu moich wierszy, które naprawdę mi się podobają.
Poszukiwanie tego, co stracone
Raju różowy! Tam leciutką mgiełką
Twarz się Twa piękna złotym światłem wznosi.
Śnie mój wyśniony! Gdzie marzeń perełką
Błyszczy Twa postać w przepysznej gwiazd rosie.
Biegnij wraz ze mną w wiatrów busz, w przestworza
Ogni palących dusze wiecznie-trwałe!
W porywach więzi niezmierzonej morza
Miłosnych zanurz się! Niech będą stałe!
Popłyńmy w górę, tam, ku Wszechświatowi,
Ciekawi, odkryć naturę Wszechrzeczy.
Wniknijmy w Słońce i wbrew Newtonowi
Ulećmy, hardzi, niech lot nas urzeczy!
Skrzydeł nam anioł użyczać nie musi -
Pcha nas w przestrzenie magia wyobraźni.
Niebo ogromem mnogości nas kusi.
Bądźmy posłuszni instynktowi Jaźni!
Połóż się przy mnie, niech Twe oczy czarne
I roziskrzone burzą namiętności
Nagłością zmienią się w żarty figlarne;
Wzbudzą w mej duszy blask dawnej miłości.
Zbudź moje serce ze snu zimowego!
Niech lody jego na zawsze odtają.
Chcę już odrzucić zło niepotrzebnego,
Niech nowe myśli wnętrze me umają!
Błagam Cię! Uwięź serce me bezczynne
W pożarze żaru uczuć wszechmogących!
Czysta niech światłość tej mocy niewinnej
Uleczy mnie z ran bezczucie dających!
Czy czasu brak mi, by pokochać czule?
Czy mego ducha starość wypaliła?
Czy sił już zanik zatrzymał mnie w mule
Czarnym, obmierzłym, bym wciąż pustkę piła?
Tymczasem chodźmy zostawiając troski -
Krainy tajne nieznanym wzywają.
Pragnę przeniknąć spowrotem w świat boski,
Zanurzyć w źródłach, co wytchnienie dają.
Zapachu kwiatów rajskich! Niech w Twej toni
Wypocznie me serce pustością znużone.
Niechaj już zasnę. Niech mnie sen dogoni,
Mój umysł drżący wciągnie w niezgłębione.
O nieboskłonie! Utul mnie w ramionach
Swych wszechobecnych, nigdy nie zmierzonych,
A nocna wróżka - dobra ma znajoma
Odkryje misteria epok minionych.
Wnet polecimy w objęcia przeszłości,
Teraźniejszością poważnie strudzeni.
Tam odetchniemy. Słodka moc miłości
W szczęśliwych ludzi ponownie nas zmieni.
Miłość, jak burza
Miłość, niczym wicher porywa mą duszę,
Namiętność wielka rozsadza moje ciało,
Choćbym nawet chciała, tego nie zagłuszę,
Wiem, że Ciebie zawsze będzie mi za mało.
Lubię to ogromne ducha uniesienie;
Energii w mym wnętrzu kipi dzika burza.
Lubię to serce, co kocha Cię szalenie;
Już w morzu miłości cała się zanurzam.
We mnie jest ocean uczuć niezmąconych,
Chociaż wielkie sztormy rządzą tu głębiami.
W umyśle tkwi pamięć chwil z tobą spędzonych;
O Tobie - jak winem - upajam się myślami.
Tęsknoty mną targają nieujarzmione
Za tym, co go kocham, dla mnie najważniejszym.
Uczucia w duszy grają nieposkromione;
Ze skarbów świata wszelkich Tyś mi jest cenniejszy.
Myśl o Tobie zawsze piękna, zawsze miła,
Obraz postaci Twej nigdy się nie nudzi.
Miłości niepojętej zmienia mnie siła;
Przy Tobie zasypiać pragnę i się budzić.
Myśl
Niezależnie od tego, ci się stanie,
Pamiętaj! Tyś mym najsłodszym kochaniem!
Nieważne, jakie dzielą nas przestrzenie,
Zawsze o Tobie ściga mnie wspomnienie.
Obraz postaci Twej w głowie mej krąży
I każda myśl ma do Ciebie wprost dąży
I imię Twe wciąż błądzi mi na ustach.
Bez Ciebie każda sekunda jest pusta!
Spotkać się z Tobą już pragnę i muszę.
W tęsknocie wielkiej serce moje duszę.
Twarz Twoją zobaczyć na żywo już żądam!
Twej obecności na jawie pożądam!
Lecz widzieć mogę Cię tylko w marzeniach,
Starczyć mi muszą jedynie wspomnienia.
By Ciebie ujrzeć, sięgam do przeszłości
I karmię swą duszę uczuciem miłości.
Oblicze Twoje z pamięci wywołam,
Nim zasnę, Twe imię w myślach zawołam.
Na sen już czekam - możemy się przyśnisz?
Może te same, co ja miewasz myśli?
Już boski Hypnos umysł mój ogarnia,
Minie więc wreszcie tęsknoty męczarnia.
Ciało me niechaj w błogim śnie zatonie!
Duch mój wędruje na astralne błonie.
Może się z Twoim w tej krainie spotka?
Jeśli tak będzie - noc ta będzie słodka.
Dla Ciebie
Dla Ciebie chcę pachnieć róży kwiatem,
Dla Ciebie być mądrą, jak sam Pan Bóg.
Dla Ciebie pragnę być całym światem,
Byś żyć beze mnie nie chciał, nie mógł.
Bez Ciebie jestem studnią udręki,
Bez Ciebie, jak kwiat zeschły ciągle trwam.
Gdy Ciebie nie ma, wkraczam w kraj męki,
Aby być z Tobą, duszę piekłu dam.
Gdy jesteś przy mnie, gwiazdy wirują,
Obłoki tańczą na nieboskłonie.
I tak cudownie zmysły wariują,
Gdy dotykają mnie Twoje dłonie.
Udręka
Co robić, gdy oddech jest mi nieposłuszny?
Co robić, gdy myśli wciąż ku Tobie fruną?
Co czynić, gdy nie wiem, czy mój wybór słuszny
I czy me marzenia, jak dom z kart nie runą?
Co gdy niczym dziecko, słabnie wola moja?
Co robić, gdy serce me wciąż dla Ciebie bić chce?
Co kiedy uparcie chcę być tylko Twoja,
Choć szczęście moje tańczy na pajęczej nitce?
Kocham
Kocham Cię - to mówi ciało me, gdy stąpa,
Kocham Cię - wciąż szepcze serce me do ucha.
W miłości Twej pragnę codziennie się kąpać,
Słodyczy z ust Twoich pragnę tylko słuchać.
Niestraszne mi mrozy, gdy Twój oddech blisko,
Potwory niegroźne w Twojej obecności.
Kiedy mnie dotykasz - wiem, że mogę wszystko.
Czego potrzebuję? Raju Twej czułości.
Słodkie marzenia
Krople srebrzystych marzeń
Spływają mi po twarzy.
Niczego teraz nie chcę,
Tylko swobodnie marzyć.
Kapią słodkie wspomnienia -
To nuta zapomnienia.
Mogę przerwać, gdy zechcę,
Lecz lubię te marzenia.
Lepi się miód czułości,
Niemowlę Twej miłości.
Gdy zgodzi się Twe serce,
Złączymy się w radości.
Rozkoszny taniec miłości
Miłość tańczy w mojej duszy,
Igra w strunach mego ciała
I muzyką wdziera w uszy,
Pieści zmysły, aż drżę cała.
Lubię piękno ukojenia,
Jakie daje to uczucie.
Piję z kielicha spełnienia.
Szczęście lśni w każdej minucie.
Kocham tę słodycz czerwieni,
Która na twych wargach kwitnie.
Kocham Cię, gdy się rumienisz,
Skarb pewności, że nie znikniesz.
Lubię czułość pełną złota,
Twych uśmiechów, namiętności.
Już pragnienie sercem miota.
Zanurz mnie w swojej miłości.
Poniższy wiersz napisałam nudząc się na wykładzie za czasów studiowania przeze mnie fizyki
Pytanie
Słońce na niebie powoli już blaknie,
A moja dusza wciąż Ciebie łaknie.
Księżyc na Ziemię stary spogląda;
Tkliwe me ciało dotknąć Cię żąda.
Pierwsze promienie ciemność wnet skradną,
Czemu me oczy widzieć Cię pragną?
W głowie mej kwili myśl sarnio-płocha,
Że moje serce wciąż Ciebie kocha.
Zwątpienie
Pomóż mi proszę w Twą miłość uwierzyć,
Bo choć kocham Cię wietrznie i szalenie,
To nieznośne ogarnia mnie zwątpienie,
Gdyż bez ust Twoich tak długo muszę przeżyć.
Pomóż mi, proszę, odzyskać ufanie,
Chociaż wargi Twe moich dotykały,
Słowa "kocham", jak ptaki wzlatywały,
Wciąż o dawnych czasach ściga mnie pamięć.
Pomóż mi! Wołam. Znaleźć sens w "my razem",
Choć żarem ciał naszych płonęły noce,
Huczały w duszach namiętności moce,
Przyszłość stać się może złudzeń obrazem.
Pomóż mi uwierzyć we wspólne istnienie,
Bo mgłą iluzji na zawsze się stanę,
Nie dotrze do serca duszy Twej lament,
A naszą miłość pożre zapomnienie.
Rozłąka
Choć pragnę - nie przytulisz.
Choć krzyczę - nie usłyszysz,
Tak wielkie mnie od Ciebie
Przestrzenie rozdzielają.
Rozpacz mnie nie utuli,
Nie zamknie serca ciszy.
Chowam w zapomnień niebie
Myśli, bo ból mi dają.
Choć pytam, nie odpowiesz,
I nie przyjdziesz, choć proszę.
Dzielą nas dziś olbrzymie
Niemocy odległości.
Choć miłość w Twojej głowie,
Choć Ciebie w sercu noszę,
Duszy mej nie ominie
Fakt Twej nieobecności.
Rozstania i powroty
Moje myśli powracają wciąż do Ciebie,
Moje serce wciąż dla Ciebie tylko bije.
Głos Twój słodki znów usłyszeć, to być w niebie.
Gdybyś wiedział, że dla Ciebie tylko żyję.
Pragnę Ciebie wciąż przytulać i całować,
Dotyk ust Twoich gorących czuć na skórze.
Swym oddechem mogę postać Twą rysować.
Czekam - wnet w Twych słowach boskich się zanurzę.
Schowaj szybko mnie w ramionach Twej miłości!
Zamknij usta me gorącym swym wyznaniem.
Całuj, całuj! Do utraty przytomności.
Co ma zdarzyć się, czym prędzej niech się stanie!
Tęsknię
Gorąca, jak wulkan płonący tęsknota,
Wciąż sercem łaknącym mym trzęsie i miota.
Choć pragnę Cię tulić czule i całować,
Psyche swą pustką rozpaczy mam katować
I ciągle zaczyna się me umieranie,
Jak gdyby niedzielne w kościele kazanie,
I znów duszę, jak psy zajadłe rozrywa
Samotność. Jej postać mym oczom straszliwa.
Choć nieprzytomnie Cię kocham i szalenie,
Wciąż jesteś Ty dla mnie ulotnym marzeniem,
Wytchnienia więc szukam w śnie nocy przejrzystej;
Tymczasem policzki karmią łzy czyste.
Gdy odejdziesz
Kiedy Ty odejdziesz, smutkiem umrę w ciszy,
W bezwolnej rozpaczy ciało me zatonie;
Drżąca nuta szczęścia mnie nie ukołysze,
Gdyż wnet mnie odepchną Twoje mroźne dłonie.
Wzrokiem na mnie spojrzysz, co chłód mi przyniesie,
Serce Twe zastygnie, gdy pomyśli o mnie.
Krzyk bólu rozpaczy we Wszechświat poniesie
Anioł łez. Już ze mną płacze nieprzytomnie.
Wnet zniknę, bo utknę w ogrodach cierpienia,
Sprowadzą mnie tam Twe karzące dziś słowa.
Łańcuch nieszczęść przykuje mnie do kamienia;
Tantalowe męki zaczną się od nowa.
I gdzież jest ta miłość, co w ucho szeptała
Słowa lekkie, rącze i jak owoc miękkie?
Gdzież ufność, co serca miodem ocieplała?
Zmarła. Z nią odeszła dusza z cichym jękiem.
Albatros
Szum twych skrzydeł gra mi w strunach duszy,
Patrzę dziś, jak pijesz morską wodę.
Wnet powietrze ciałem swym poruszysz,
Twardym torsem zwalczysz tę przeszkodę.
Ciałem srebrnym głaszczesz nieboskłony,
Pieścisz słońce swym ogonem białym.
Chmury karne biją ci pokłony,
Do przyrody ty należysz cały.
Patrzę na cię w błogim zachwyceniu,
Kocham wolność, co w twej jaźni pląsa.
Moc i magia tańczą w twym spojrzeniu,
Choć wiatr dziki, niczym zły pies kąsa.
Miłość przeze mnie przepływa
Miłość przeze mnie przepływa,
Wodospad uczuć się wzmaga.
Cudowna to moc istnienia
Pozwala lepiej pomagać.
Otwiera się ma korona,
Energia przeze mnie płynie.
Jest niebo, lecz jest i ziemia;
Znów jestem w rajskiej dolinie.
Kto kocha, zawsze wygrywa,
Wie, że co złe, to iluzja.
Nie muszę niczego zmieniać,
Wystarczy serc naszych fuzja.
Chłonę to wszystko spragniona,
Nasycam czystą światłością.
Bóg tylko dobrem obdarza;
Wciąż karmię się tą miłością.
I znów Kundalini kroczy
Ścieżką kanału czystego.
I znów się raj ten powtarza,
Wciąż chętniej zmierzam do niego.
Znów serce me jasne płonie,
Rozpływa się ciało, dusza.
Świadomość ma się obnaża.
Spokoju nic nie narusza.
Nie pozwól z drogi mi zboczyć,
Mój dobry, łaskawy Boże.
Winy moje wszystkie zmażesz.
Wiem, że Ty wszystko możesz.
Płoną wciąż światłem me dłonie.
I ego me cicho znika;
Natura prawdę ukaże.
Cóż może z tego wynikać?
I już jestem nasycona,
Niczego już mi nie trzeba.
Nic tego cudu nie skaże.
Wkraczam po gwiazdach do nieba.
Poniższy wiersz napisałam 22 XI 2011 po zobaczeniu na facebooku potwornego zdjęcia, które przedstawiało bestialstwo człowieka - kilka osób katowało psa kijami. To przerażające zdarzenie odbywało się w miejscu publicznym. Wygląda na to, że nikt nie zareagował - widać brakło tam prawdziwych ludzi, ludzkiego podejścia i człowieczeństwa. W związku z tym zadaję sobie pytania: czym jest człowiek? Kim jest? Jaki jest sens istnienia nas, jako ludzi? Czym jest człowieczeństwo i co się stało, że zostało go tak mało na tym świecie?
Zwątpienie w człowieczeństwo
Żałość mnie ogarnia i zwątpienia trwoga;
Wznoszę swe pytania, smutne dziś, do Boga:
Czy człowiek jest cudem, czy świata zarazą,
Anielską kreacją, czy też życia skazą?
Czy wart jest on tego, by stąpać po Ziemi?
Czy dusza człowiecza w ludzką się przemieni?
Oczy moje widzą psa krwią broczącego,
Bo ktoś miał ochotę pobić go, biednego.
Nikt nie reagował - widać pies nieważny,
Ale zdjęcie zrobił fotograf uważny.
Istotna dla niego jest sensacja tania -
Szkoda, że psa krzywdzić oprawcom nie wzbraniał.
Patrzę dalej - zdjęcie. Sęp, a przy nim dziecię,
Co ono przeżyło, tego wy nie wiecie -
Chude: skóra, kości - z głodu tu umiera.
Duszę jego z piekła-Ziemi Bóg zabiera.
W piersi fotografa, nie serce, lecz skała,
Dziecku pomóc nie chciał. Śmierć go wnet skarała.
Budzą się wspomnienia: śląska sprawa stara.
Gdybyż był to majak albo senna mara!
Prawda to, niestety. O, ból serca srogi!
Ojciec zatłukł dzieci. Jakże był im wrogi.
Sąsiedzi słyszeli o pomoc błagania,
Serca mieli głuche jednak na wołania.
Człowieku, gdy krzywdzisz lub nie reagujesz
Na krzywdę innego, ty nie zasługujesz
Na nic, co dobrego przynieść może życie.
Co tydzień w kościele, jednak grzeszysz skrycie
Grzechem zaniedbania, miłosierdzia braku.
Ty jesteś marniejszy, niźli ziarnko maku!
Człecze, kiedy bijesz, napastujesz dzieci,
Czymże różnisz się ty się od plugawych śmieci,
Które smrodem strasznym zakłócają bycie?
Kiedy działać będziesz ludzko, należycie?
Dusza twoja, niczym czeluść wstrętna, czarna,
Sumienie stracone, a twa przyszłość marna.
Daj odpowiedź mi mój drogi, zacny Boże:
Czy "człowiek" w CZŁOWIEKA się przemienić może?
Czy zawsze będzie on pełen nienawiści
Wobec mu drugiego? Czy się wnet oczyści
Z klątwy nieczułości, a z wojen miłości?
Czy będzie się cieszył z bliźniego radości?
Jeśli człowiek nadal będzie tkwił w tym błędzie
Wiecznych animozji, wrogości obłędzie,
Zginie ludzka rasa. Nic jej nie ocali.
On samego siebie na zawsze obali.
Może lepsze będzie to dla istot innych -
Nie będzie już śmierci, ni krzywdy niewinnych.
Utul mnie o Boże, w mej żałości srogiej,
W ciszy niesłyszenia zanurz mnie dziś błogiej.
Daj dar niepamięci. Pamiętanie boli.
Zamknij moje oczy. Zamknij je powoli.
Ocal tylko miłość i wrażliwość duszy -
Nie chcę być, jak "ludzie", których nic nie wzruszy.
Grudzień 16, 2017
Obserwuj nasze konta: